Wielu z nas docenia fakt istnienia na skraju powyższego. Na minutę przed wypadkiem, po otrzymaniu diagnozy, w sytuacjach sprowadzających nas na krawędź biologicznej świadomości dopiero na tej krawędzi rozumiemy, że jedynym, co powstrzymywało nas od bycia szczęśliwymi, był nasz własny tok myślenia i nawyki mentalne, które.. zaciemniły nam radość z każdej sekundy doświadczania Siebie w istnieniu i świadomości, czyli.. życiu. Wyobraziwszy sobie zatem ostatnią chwilę życia, jak czujemy ostatni łyk kawy? Jak czujemy ostatnie promienie słońca i ciepły wiatr ostatni raz owiewający twarz..? Brak żalu w takiej chwili świadczy, że objęliśmy nasz lęk i pokochali siebie zanim nadeszła ta chwila. Lecz jeśli nadal żyjemy w huśtawce “wczoraj-jutro”, “boję się – muszę mieć”.. to często ta chwila pokaże nam bezsens takiego punku widzenia. I skoro w ostatniej chwili potrafimy ujrzeć jak potrafi nam być dobrze z Sobą samymi, to pozostańmy w tym stanie i .. odwróćmy linię życia, lub odwróćmy się sami..Ostatnia chwila jest teraz pierwszą. Mając pamięć zdobytego doświadczenia i mądrości, mamy przed sobą świeży obszar teraźniejszości do przeżycia.. Do DOŚWIADCZANIA.