Nieakceptowana prawda o mnie dobija się do mnie tą bramą, która słabiej potrafi udawać kogoś kim nie jestem.. Czasem jest to umysł i wtedy przeżywam całą gamę niechcianych stanów emocjonalnych, które rosną w bolesności, im silniej z nimi walczę spinając i borniąc przed nimi swoją wewnętrzną percepcję. Czasem jest to doświadczenie materii, wówczas ścigają mnie wydarzenia i osoby, reprezentujące wszystko to, czego nie chcę o sobie wiedzeć. Opowiemy o czymś, co jest ostatnio hard motywem naszej pracy – o tym jak wykorzystać najpotworniejsze (według naszej subiektywnej odbiorczości) dna, na jakie sami siebie zepchnęliśmy dochodząc do zrozumienia, po co owe dna, w istocie były nam potrzebne.. kogo i co mieliśmy tam znaleźć. Jak kochać własne dno. Romans z Cousteau doczekał się u nas sequela. Przybywajcie jeśli Wam życie niemiłe 🙂
poprzedni wpis
Ciemnota
następny wpis